Oszczędzanie, a inwestowanie... po poznańsku

 


Do napisania tego materiału zbierałem się tak długo, że aż zacząłem się obawiać, czy rzeczywiście powstanie. Ale powstać musi, bo wyjaśnienie co w moim pojęciu kryje się pod terminem „oszczędzanie”, a co pod kryptonimem „inwestowanie” jest fundamentalną kwestią dla zrozumienia podejścia do osobistych finansów, które prezentuję na tej stronie.

Różnicę można wyjaśnić w sposób prosty, wręcz łopatologiczny.

Ale dopiero sprowadzenie sprawy do najprostszej definicji pozwoliło mi zrozumieć gdzie leży moja przyszłość finansowa i gdzie mam czelność proponować czytelnikom by kierowali swą uwagę i środki.


A wygląda to tak:

OSZCZĘDZANIE - gromadzenie środków pieniężnych w różnych formach. Można by powiedzieć uczenie i górnolotnie - tezauryzacja. Cel jest taki by w określonym wieku, np. 65 lat mieć zgromadzony kapitał albo w założonej kwocie, albo będący sumą wpłat wynikających z bieżących możliwości.


Oszczędzania nie mylimy z inwestowaniem!

 

INWESTOWANIE - puszczanie posiadanych środków w obieg na rynku np. finansowym w celu osiągnięcia najlepszych stóp zwrotu. Celem jest osiągniecie zysku z puszczenia pieniędzy w obieg i uniknięcie straty. 


Inwestowania nie mylimy z oszczędzaniem!


Niby proste i oczywiste. W teorii. W praktyce niestety wiele osób myli te dwa podejścia i ich nie rozróżnia podobnie jak wiele osób myli dług publiczny z deficytem budżetowym.


Jakie są konsekwencje pomylenia oszczędzania z inwestowaniem?

Sławek Głuch, czyli Independent Trader mówi wprost - 80% inwestujących straci na inwestowaniu. Będą li tylko dostarczycielami kapitału na rynek. 

Bo się nie znają...

Z kolei ludzie, którzy trzymają pieniądze na lokatach, czy w formie obligacji nie mogą liczyć na zarobek, co najwyżej na bezstratne przechowanie środków. Oczywiście nie mają na to szans przy aktualnym oprocentowaniu produktów bankowych. A więc oszczędzać też trzeba umieć.


Każdy z nas, z ludzi, którzy nie chcą być zdani tylko na emerytury państwowe stoi, czy chce czy nie chce, przed wyborem drogi, którą obierze.

Pierwsze dwie z nich są oczywiste - inwestowanie lub oszczędzanie, ale jest też trzecia - mieszana. Część inwestujemy, część oszczędzamy.


Biblia inwestorów, zarówno początkujących jak i zaawansowanych autorstwa Cezarego Głucha


Trzecią drogę mogę polecić z czystym sumieniem osobom gotowym odbyć edukację finansową (np. przeczytać powyżej pokazane książki Cezarego Głucha - Independent Tradera - nie znam go osobiście, ani nie mam procentu od sprzedaży😀) i mającym już zgromadzony kapitał.

Pierwszej drogi - aktywnego inwestowania, nie polecam ludziom, którzy nie mają skłonności do ryzyka, nie są wyedukowani w rynku finansowym na wysokim poziomie i nie są skłonni liczyć się z utratą pieniędzy.

Drogę oszczędzania mogę za to polecić w zasadzie każdemu kto chce mieć w przyszłości jakieś środki do załatania luki między państwowym świadczeniem emerytalnym, a realnymi potrzebami.


Sam, rzecz jasna, wybrałem oszczędzanie, choćby z tego względu, że pomimo pracy w finansach od przeszło pół dekady nie czuję się wystarczająco wyedukowany by bez obaw zająć się inwestycjami.

Mój kapitał został zaś pochłonięty spłata długów powstałych po śmierci bliskiej osoby i nie mam go na tyle by był sens puszczania go w obieg.


Oszczędzanie to droga dla każdego!


Są też inne powody, dla których uważam, że oszczędzanie jest lepszym rozwiązaniem dla większości osób:

  1. Jest prostsze. Nie potrzeba wiele filozofii by wyciągnąć pieniądze z pensji z konta i włożyć je do koperty. Kupując złoto nie jako produkt inwestycyjny tylko jako środek tezauryzacji po prostu idziemy do odpowiedniego sklepu i kupujemy sztabkę bez konieczności analizy długoterminowych cen skupu kruszców. Zawierając polisę oszczędnościową z gwarancjami mamy do przejrzenia 6 stron OWU i ofertę zamiast tysięcy stron podręczników inwestowania. Kupując obligacje indeksowane inflacją wystarczy nam lektura 1 strony warunków.
  2. Wyzwala się z fetyszu „stopy zwrotu”. Odkładając pieniądze w dowolnej formie interesuje nas wyłącznie wynik końcowy w postaci uzbieranego kapitału zamiast poziomu zarobku.
  3. Wynik oszczędzania zależy w zasadzie w całości od nas. A ściślej - możemy wybrać taki model, który będzie zależał od nas w 100 %. W inwestycji liczą się dziesiątki wskaźników, sytuacja na rynkach globalnych, decyzje zarządów spółek itp. W praktyce to czy zarobimy 5%, czy stracimy 20 % zależy od decyzji i działań nieraz tysięcy osób uczestniczących w obrocie naszym kapitałem. Jeśli stracimy na inwestycji to winnych w zasadzie nie ma. Oprócz nas samych.
  4. Możemy się w zasadzie nie martwić inflacją.
    Toż to herezja, zakrzyczy wielu z oburzeniem!
    A ja mówię tak - jak będziesz odkładać 500 zł miesięcznie do koperty w ramach budowy poduszki finansowej masz GWARANCJĘ, że za 5 lat będziesz miał w kopercie 30 000 zł. Jaka będzie skumulowana inflacja? 
    Nie wiadomo, wiadomo tylko, że na 100% będziesz miał „czyjści koła” w portfelu. Czyli o 30 000 więcej niż ten co nie oszczędza i więcej niż 80% tych co swoje 500 zł aktywnie zainwestowali na rynku. 
    Jeśli puścisz 500 zł miesięcznie w inwestycyjny rynek finansowy to po 5 latach możesz mieć 40 000. Albo i 20 000. Albo i mniej. Wtedy inflacja będzie akurat Twoim najmniejszym zmartwieniem. Oddasz nerkę za to by odzyskać choćby wpłacone pieniądze - statystyka jest jak wspomniałem bezlitosna. 8 inwestujących dostarcza kapitału dwóm, którzy na tym zarobią. Masz pewność, że będziesz w tej dwójce?
    Nie martw się jeden z drugim inflacją - martw się by chociaż wyjść na zero!
  5. Kupując kryzysoodporną polisę oszczędnościową i ochronną w jednym nie zapłacisz podatku Belki od wyniku końcowego. Masz określoną w umowie kwotę gwarantowaną plus nieopodatkowane premie. Kokosów na tym nie zbijesz jeśli polisa będzie krótsza niż 25-30 lat, ale dzięki mechanizmowi przejęcia opłacania składek masz ochronę kapitału na wypadek różnych nieszczęść zdrowotnych, które mogą Cię wyeliminować z procesu odkładania pieniędzy. Taka polisa pozwoli Ci korzystnie przechować pieniądze z niewielkim zyskiem nieosiągalnym dziś na lokatach, dając jednocześnie świadczenie z tytułu śmierci.
    A jak wcześniej umrzesz to nie Ty, a uposażone np. dziecko będzie miało trampolinę finansową dla budowania powodzenia przyszłych pokoleń - możesz być fundatorem rodzinnej fortuny!
  6. Oszczędzając część środków w formie kruszców zyskujesz łatwozbywalny towar, który się nie starzeje, nikt go sztucznie nie wytworzy z niczego (jak pieniądza fiducjarnego), a który może stanowić doskonałe zabezpieczenie w przypadku naprawdę poważnych kryzysów, czy wręcz wojen. REIT-ami, ETF-ami, czy jednostkami uczestnictwa UFK/TFI nie zapłacisz w sklepie jak przyjdą srogie czasy.
  7. By oszczędzać nie musisz brać kredytu. Jak masz 200 zł nadwyżki to nie poszalejesz na rynku inwestycyjnym. Nieruchomości Ci nikt nie sprzeda na kredyt z ratą 200 zł. Chyba, że domek dla lalek, względnie przyczepę kempingową. A i to nie z tych wypasionych. Możesz jednak włożyć te pieniądze do koperty i z czasem przeznaczyć albo na budowę poduszki finansowej, albo „raty” na zakup sztabki złota. 

Powodów znalazło by się zapewne drugie tyle - powyższe to te, które zdecydowały o tym, że nie chcę być ani doradcą inwestycyjnym, ani nie chcę wchodzić w ten rynek, ani nie będę zachęcał by ktokolwiek bez gruntownego przygotowania się pchał do inwestowania.


Mój „portfel” oszczędnościowy w pigułce

Jak to zatem wygląda u mnie?

Oszczędzam, czyli gromadzę pieniądze (kilkaset lat temu robił bym to używając wielkiej skrzyni 😀) na trzy sposoby:

  1. Buduję poduszkę finansową poprzez gromadzenie gotówki. Prowadzę działalność gospodarczą, utrzymuje się z prowizji ze sprzedaży i nie mam żadnej „podstawy” by stanowiła stały element miesięcznych wpływów. Nieostrożnością byłoby w mojej sytuacji poduszki nie mieć. Dążę do tego by mieć conajmniej półroczną poduszkę w gotówce. Jeszcze nie mam. Będę miał.
  2. Gromadzę kruszce. Wspominany przeze mnie często Jakub Fugger doskonale zrozumiał by tę metodę, gdyż w XVI wieku sam ją stosował. To ponadczasowy sposób oszczędzania. Kupuję drobne ilości złota i nieco większe srebra. Nie ma dla mnie znaczenia kurs - ważne żebym na emeryturze miał zgromadzone złoto i srebro.
  3. Kupiłem polisę oszczędnościową 2w1 - za niewielką opłatą miesięczną (ok. 200 zł) mam produkt z gwarantowanym na piśmie poziomem ochrony kapitału, mam określone świadczenie z tytułu śmierci, ubezpieczenie od poważnych zachorowań oraz przejęcia opłacania składek z tytułu poważnych zachorowań, niezdolności do pracy i poważnego inwalidztwa. To elementy niedostępne dla klasycznych inwestorów np. w akcje. Traktuję tę polisę jako narzędzie do korzystnego przechowywania pieniędzy na warunkach niedostępnych osobom korzystającym z produktów bankowych, zwolnione z podatku Belki, ze znaczącym komponentem ochronnym, którego nie otrzymam w tej formie w żadnym inny produkcie rynkowym.
  4. Ograniczam zbędne wydatki w ciągu miesiąca, np. zrezygnowałem z rozrywkowych platform streamingowych, nie jadam na mieście, kupuję mniej niepotrzebnych przedmiotów, przeszedłem na dietę, która sprawiła, że jestem zdrowszy itp.


Świadomie zrezygnowałem z obligacji, nawet tych najkorzystniejszych, indeksowanych inflacją. Powód jest prosty - rynek obligacji wbrew pozorom jest dość zmienny i z mojego punktu widzenia krótkoterminowy. Jeśli dziś kupię obligacje tzw. rodzinne indeksowane inflacją na 6 lat to nie mam żadnej pewności, że nie jest to „jednorazowy strzał”, a za te 6 lat będę miał do wyboru co najwyżej nowe obligacje 0% ciesząc się, że nie są oprocentowane 3% na minusie.

Kolejny powód to znaczący komponent obligacyjny w mojej polisie oszczędnościowej - sam już nie muszę ich więc kupować, bo robi to za mnie firma dysponująca aktywami porównywalnym z PKB Polski.


Budując kapitał nie zapominajmy o zabezpieczeniu na wypadek gdyby nam coś w tym procederze przeszkodziło

O budowie poduszki finansowej jeszcze napiszę materiał. O złocie był już nawet live na Finansach po poznańsku, ale na koniec chciałbym napisać jakie warunki musi spełniać polisa by była dla mnie narzędziem oszczędzania, a nie inwestowania.

Oto one:

  1. Gwarancje. W polisie powinna być koniecznie podana gwarantowana wartość wykupu na piśmie. Oprócz tego powinna być pisemna i wynikająca z OWU gwarancja ochrony odkładanego kapitału na poziomie minimum 50%. Im bliżej 100% tym lepiej. I to bez limitu kwoty możliwej do uzbierania.
  2. Ryzyko wyniku finansowego powinno leżeć po stronie firmy, a nie klienta. Po części rozpoznamy to po istnieniu gwarancji, ale też po tym, czy firma nalicza opłaty za prowadzenie produktu pomniejszające naszą wpłatę miesięczną (wpłacamy 100 zł, opłata 8 zł, pracuje 92 zł). Ja wybieram taką firmę, która zarabia na succes fee, a nie na stałych opłatach.
  3. Opublikowany poziom ryzyka w Key Information Document (KID) nie może przekraczać poziomu 3. Każda firma musi publikować KID, można to sprawdzić nie wychodząc z domu.
  4. Wynik finansowy nie może pod żadnym pozorem być uzależniony o wyceny jednostek uczestnictwa UFK lub TFI. Jak zobaczycie w oferowanym Wam produkcie te skróty, zmykajcie gdzie pieprz rośnie jeśli nie chcecie się władować zamiast w oszczędności to w ryzykowne inwestycje.
  5. Firma powinna oferować szansę zarobienia więcej niż się wpłaci, czyli krótko mówiąc - z kalkulacji przedstawionej przez agenta powinna wynikać „górka” ponad wpłacony kapitał, nawet kosztem gwarancji.

Po tych cechach z grubsza poznacie polisę, której charakter jest bliższy bezpieczniejszemu oszczędzaniu niż ryzykownego inwestowaniu.


Reasumując wywód  (który miał być krótki, a jest taki jak zwykle u mnie długi) - podejdźcie do tematu „po poznańsku”.

Dawni Poznaniacy nie słynęli bowiem z wybujałego zmysłu inwestycyjnego i skłonności do ryzyka, a z cech, których nam jako społeczeństwu brakuje. 
Właśnie z oszczędności rozumianej jako umiejetność gromadzenia kapitału, z pracowitości, z nyrolstwa (gw. poz. - skąpstwa) i pazerności oraz z niechęci do angażowania się  w rozmaite przedsięwzięcia nie zgromadziwszy wcześniej odpowiednich zasobów.
W społeczeństwie pozostającym pod romantycznym wpływem szlacheckiego sposobu bycia, gestu w stylu „zastaw się a postaw się” i fantazji każącej gubić złote podkowy by się przypodobać otoczeniu te cechy nie są bardzo cenione, a to błąd!

One bowiem pozwoliły wygrać „najdłuższą wojnę nowoczesnej Europy” i zbudować społeczeństwo, które wykorzystało sprzyjający moment by swą pracą i daniną krwi przyłączyć Wielkopolskę do powstającej z martwych Rzeczpospolitej.

Komentarze

  1. W obecnych czasach są wielkie problemy z oszczędzaniem dlatego dobrze jest wybrać bezpieczny bank, znalazłem takie na https://najlepszekonta.com/ dlatego jeżeli ktoś ma podobny problem, to polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy temat. Mnie najbardziej interesuje zarówno giełda, jak i analiza techniczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzetelne rozliczenia to klucz do spokojnego biznesu. Nasza księgowość zapewnia precyzję i wsparcie, umożliwiając skupienie na strategicznym wzroście. https://kancelariagospodarcza.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak podejść do tematu PPK po poznańsku?

Nieruchomość inwestycyjna vs polisa oszczędnościowa po poznańsku - części 1 - 3 Archiwum